Jest zwyczajem złego ducha, że bardziej na zewnątrz, niż wewnątrz prowadzi swoją gospodarkę. Bóg przeciwnie, bardziej wyrabia i doskonali człowieka wewnątrz, niż na zewnątrz.
(S. Ignat, ibid.)
Prawdziwa cnota pragnie dać się poznać Bogu, nie ludziom. Bardziej szuka kryjówek, niż miejsc wydatnych, Boga, który widzi w skrytości, nie zwraca na siebie oczu ludzi, ale zadawala się świadectwem dobrego sumienia.
Kto się chce łudzić, niech się zwróci ku zewnętrznej stronie. O, ileż razy łudzimy innych i łudzimy się sami! Obłudą łudzimy innych, pozorem pobożności łudzimy siebie samych.
Łupiną się zadawalamy, a nie troszczymy o ośrodek! O przewrotne zabiegi ludzkie! Niemal wszystkie zwracają się ku wydoskonaleniu strony zewnętrznej, tylko niekiedy, na bardzo krótki czas i to bez wytężenia zajmują się stroną wewnętrzną. Bezrozumnie postępuje ten, kto zaniedbawszy siebie, pracuje nad wyrobieniem dobrego mniemania o sobie.
Dusza stanowi główną wartość człowieka, natomiast cnota jest ozdobą duszy. Kto jej nie pielęgnuje, kto nie stara się o jej podniesienie, ten jest szpetnym, chociażby swą postawą, kształtem i urodą przewyższał Adonisa. Co się kryje, droższe jest od tego, co się wszędzie spotyka. Już Arystoteles wiedział, że szczęście jest nagrodą za cnotę. Chciej szczęścia.