Niewłaściwie poświęca się trud na modlitwę, który winien być poświęcony na uśmierzenie niedobrych żądz.
(S. Ignat, vitae l. 3)
Niedobre żądze należy z siebie wykorzeniać, aby nie mogły nam szkodzić. Jak ciernie, dopóki się nie wykorzenią, chociaż podcięte, nieznacznie wzrastają, tak i wady, dopóki silną ręką cnoty nie zostaną całkiem usunięte, zawsze grożą niebezpieczeństwem.
I nie dosyć jest pozbyć się w części jakiejś złej skłonności, ale należy ją całkiem w sobie umartwić. Jak zraniony zwierz staje się niebezpieczniejszy, tak i żądza na wpół tylko umorzona, gwałtowniej nami wstrząsa, silniej do jej zaspokojenia nas pobudza. Ogień tym większym płomieniem wybucha, jeśli niewielką ilością wody się gasi. Jakaś rzecz, aby była dobra, musi być dobra pod każdym względem.
I po uśmierzeniu jednej żądzy, nie spoczywaj na laurach, są inne, które cię zgubią. Niewiele zrobisz, gdy jedną albo dwie umartwisz, skoro jest ich więcej. Obawiaj się i najniepozorniejszej. Pobyt pomiędzy nieznanymi nieprzyjaciółmi nie zapowiada bezpieczeństwa. Wystarczy jeden, aby cię pokonał.
Łatwiej jest się modlić, niż zwyciężać samego siebie, ale o ile pierwsza rzecz jest łatwiejszą, o tyle druga chwalebniejszą. Ponadto, nikt nie stanie się człowiekiem wielkiej modlitwy, kto się nie stanie również człowiekiem wielkiego umartwienia.
